Z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego

Tym razem wpis o przeszłości, ale przy polskim zamiłowaniu do konspiracji i rozrób może warto też wyciągnąć odrobinę wniosków na przyszłość.

Fakty: Od strony skutków militarnych, organizacyjnych dla państwa (podziemnego) i społecznych Powstanie było przerażającą katastrofą- klęska to za małe słowo. Myślę, że z tym ciężko dyskutować- ale jak ktoś ma odmienną, uzasadnioną, opinię- chętnie przeczytam.

Oczywiście odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy decyzję podjęli- więc przede wszystkim na śp. Tadeuszu Komorowskim ps. Bór. Decyzja- jak możemy ocenić po skutkach była skrajnie zła.

Pytanie, które sam sobie zadaję i na które nie znam odpowiedzi- czy była to:

  1. Racjonalna decyzja podjęta na podstawie błędnych informacji- to by nieco rozmywało odpowiedzialność, czyniąc współwinnym źle działający wywiad, lewitujących w marzeniach londyńskich politykierów i całe dowództwo AK.

  2. Ryzykowna decyzja podjęta na podstawie nierealnych założeń (przychylność Sowietów)

  3. Przytomnie podjęta decyzja o samobójczej walce


ad. 3- sprawa jest prosta- była to zwyczajna zbrodnia- a p. Komorowski był zbrodniarzem wojennym.

ad. 2- nieco bardziej skomplikowana sytuacja, że zacytuję to obecnie obowiązujący kodeks karny- który ładnie to definiuje (art 9 par. 2): „Czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć.” Wina polega w tym wypadku na bezmyślności, a nie zamiarze eksterminacji miasta i dużej części Państwa Podziemnego.

ad .1- Tu niestety potrzeba po prostu rzetelnych badań historycznych. Trochę ich już jest- ale chyba nadal trudno ocenić dokładnie- czy dowództwo AK na podstawie dostępnych, rozsądnie ocenionych danych, mogło spodziewać się czegokolwiek innego niż kompletnej katastrofy. Mimo wszystko uważam, że nie istniała ani jedna taka, choć trochę prawdopodobna, przesłanka (oczywiście fałszywa- bo prawdziwych jak wiemy nie było).


Najchętniej bym ujrzał śledztwo IPN w tej sprawie. (Tak- pierwszy raz na tym blogu oczekuję jakiegoś działania ze strony Państwa). Granica pomiędzy pkt 2 i 3 jest naprawdę bardzo cienka i niewyraźnie określona. Skalę bezmyślności możemy ocenić często dopiero po skutkach, a i to trudno oddzielić od prawie racjonalnej decyzji opartej na błędnej informacji.


Co do dalszych losów- Oczekiwałbym, iż w takiej sytuacji, po takiej klęsce, herbowy szlachcic po prostu strzeli sobie w łeb. Generał Komorowski tego nie zrobił- i też ciekawe pytanie: dlaczego?

Odpowiedzi znów są dwie- albo do końca życia uznawał swoje postępowanie za słuszne i rozsądne (co pozostawia tylko 2 i 3 wyjaśnienie wybuchu powstania), albo był człowiekiem pozbawionym honoru.


Gdyby ktoś chciał ten temat rozwinąć w postaci poważnej pracy naukowej- to wpisuję się pierwszy na listę czytelników.

3 komentarze:

Kot w gołębniku pisze...

Nie znam się, bo nie jestem historykiem, ale znając spryt Stalina obstawiałbym 2). Stalin mógł specjalnie podpuścić AK i jednocześnie odwlec ofensywę. Stać go było na to - wiedział, że wojna z Hitlerem jest wygrana a walka toczy się o kształt przyszłego państwa polskiego. Gdyby wkroczył do Warszawy w połowie sierpnia władze powstańcze przywitałyby go jako gospodarze i potem różnie mogło być. A zwlekając upiekł kilka pieczeni na jednym ogniu: Niemcy stracili trochę energii na walkę i byli słabsi oraz wymordowali główną część podziemia polskiego na czym Stalinowi zależało.

Ale to tylko spekulacje, chyba nigdy się nie dowiemy...

Maczeta Ockhama pisze...

Problem polega na tym, że już trwała akcja Burza, wiadomo było od roku o Katyniu- i wiadomo było, że ujawnieni żołnierze Podziemia mają do wyboru- albo natychmiastową kulę od NKWD, albo bezpłatny przejazd w jedną stronę w rzadziej zaludnione tereny ZSRR- szeregowcy tylko mogli skończyć w armii Berlinga. To 1.08.1944 było już oczywiste. Były skuteczne militarnie powstania w Wilnie i Lwowie- za to dla AK skończyły się jak wyżej. Założenie przychylności Sowietów było nierealnością na granicy zbrodni.

Kahzad pisze...

Większość dowódców AK z tamtego okresu dopadło NKWD, więc sprawiedliwości stało się za dość. Sam "Bór" zmarł spokojnie śmiercią naturalną. Zakładając istnienie SPRAWIEDLIWOŚCI na tym świecie może oznaczać to, że winni zostali ukarani, a niewinny (bądź nieświadomy) uniewinniony. Odważne założenia, ale PRAWDY nie poznamy już nigdy.