Gazrurka

Wszyscy o tym (czyli bałtyckiej rurze gazowej) piszą, więc ja też. Tylko postaram się trochę inaczej. Otóż gaz ziemny przeciętnemu człowiekowi i zapewne większości czytelników kojarzy się z gotowaniem i ogrzewaniem. Skojarzenie słuszne, ale niekompletne. Otóż gaz ziemny jest głównym surowcem do produkcji nawozów azotowych i, co istotniejsze, amunicji. Prawie wszystkie materiały wybuchowe są to po prostu odpowiednie związki azotu (zresztą nawozy azotowe też mogą wybuchać). Sam azot jest powszechnym i mało reaktywnym gazem, a jego związki naturalnie występują w nielicznych miejscach na świecie (przede wszystkim chilijskie guano). Obecnie przeważającą większość się syntetyzuje używając właśnie gazu ziemnego

I tu pewna dygresja historyczna – proces syntezy amoniaku z azotu opracował i dopracował niejaki Herr Haber przy udziale i finansowaniu Herr Boscha (tego od znanego do dziś koncernu). Ciekawe jest, o czym już pisałem, że pierwsza duża wytwórnia amoniaku została uruchomiona w Niemczech w 1913 roku. Ta jedna fabryka właściwie zmieniła układ sił na świecie. Do tego czasu każde europejskie państwo w trakcie wojny z Wielką Brytanią mogło być bez trudu pozbawione możliwości produkcji amunicji – przez blokadę morską i odcięcie dostępu do związków azotowych. Jak wiadomo wkrótce wybuchła I wś, którą Niemcy i tak przegrali – ale nawet bardziej przegrała ją Rosja – która problemy z amunicją miała poważne przez całą wojnę. Jedynym realnym źródłem zaopatrzenia był import – tylko był kolejny problem – transport. Porty północne i dalekowschodnie miały zbyt małą przepustowość – jedynie bałtyckie i czarnomorskie mogły zapewnić możliwość wystarczających dostaw i przepustowości linii kolejowych. Konwoje na Bałtyk nie wchodziły w grę, pozostawała jedynie możliwość opanowania Bosforu i odblokowania wejścia na Morze Czarne. Tak to sobie wymyślił niejaki Winston Churchil, ówczesny Pierwszy Lord Admiralicji, zaplanował operację i fatalnie ją spaprał. I tak upadło Cesarstwo Rosyjskie.

To już koniec dygresji – może tylko wypada zaznaczyć, że pierwotnie używano do tej syntezy węgla, ale następnie odkryto, iż gaz ziemny jest znacznie lepszym źródłem energii i wodoru -obecnie jest praktycznie jedynym używanym paliwem i chyba wszystkie zakłady azotowe zbudowane w ciągu ostatnich 40 lat mogą używać wyłącznie gazu ziemnego.

Patrząc w ten sposób – bałtycka rura (choć pozornie pozbawiona ekonomicznego sensu) staje się bardzo jasnym i przemyślanym przedsięwzięciem. Po prostu pamiętajmy, że szantaż gazowy oznacza w podtekście szantaż militarny.

Sytuacja, w której po zakończeniu tej inwestycji, w ramach sojuszu niemiecko- rosyjskiego, możliwa będzie produkcja amunicji w Niemczech i niemożliwa w Europie Środkowej jest nieco niepokojąca. Oczywiście można patrzeć też w drugi sposób – pozbawienie całej tej grupy państewek buforowych potężnej możliwości nacisku na Niemcy.

Oczywiście, przy tym rozwoju sytuacji, gazoport to całkowicie nieistotna sprawa. W sytuacji poważniejszego problemu z Niemcami, żaden statek nie wpłynie do Świnoujścia. Istotną sprawą za to jest gaz łupkowy. Znając niestety poziom zorganizowania któreś – tam RP, złoża te staną się raczej kością o którą będzie się toczyć awantura, niż jakimkolwiek realnym atutem.

Niestety to otwiera jeszcze mniej ciekawą perspektywę – osłabienie sojuszu niemiecko- rosyjskiego, albo nawet tylko problem z wydobyciem w Rosji spowoduje natychmiast pretensje do polskich złóż. Oczywiście gaz można zwyczajnie sprzedać – tylko co jeśli tego na sprzedaż nie będzie tyle ile potrzeba?

Odpowiedź mi się bardzo nie podoba.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Taką gazrurkę jest bardzo łatwo sabotować. Bardzo łatwo.

Maczeta Ockhama pisze...

@Anonimowy
I to jest właśnie negatywna informacja. Posiadacze rurki muszą się zabezpieczyć przed powstaniem w Polsce rządu, który by miał zamiar coś takiego robić.