Dom wolnego niezamożnego człowieka

Łączone z pewną stygmatyzacją wykluczenia mieszkanie na ogródkach działkowych- chcę to przedstawić inaczej- jako zupełnie niezłą alternatywę- z wyboru, zamiast mieszkania w bloku.
1. Są prawne ograniczenia dotyczące mieszkania na ogródkach działkowych- bodajże statut Polskich Ogrodów Rodzinnych (czy jak się ten socjalistyczny wynalazek nazywa) stanowi, iż stałe zamieszkanie może być podstawą do utraty członkostwa- żaden problem- wystarczy, że nie będzie zamieszkiwać formalny posiadacz działki- w końcu od czego jest rodzina?- zapisujemy na rodziców, ciotkę, zięcia, itp.- w ostateczności i tak nigdy nie słyszałem o egzekwowaniu tego zapisu.
2. Problem, który zapewne męczy ludzi, którzy by serio rozważali taką alternatywę- meldunek. Oczywiście jestem zdeklarowanym wrogiem tego idiotyzmu- ale niestety ma on spore znaczenie. Pierwsza odpowiedź- jak wyżej- rodzina i nie przejmować się fikcją. Druga- jeśli naprawdę nie ma innego wyjścia- w takim wypadku po złożeniu wniosku meldunkowego urząd wszczyna postępowanie i wysyła dzielnicowego, aby sprawdził, czy dana osoba rzeczywiście przebywa w danym miejscu co najmniej 6 miesięcy z zamiarem stałego pobytu. Zgodnie z linią orzeczniczą sądów administracyjnych to wystarczy- parę wizyt w urzędach i załatwione.
3. Ale jak to mieszkać w takim tylko małym domku. Otóż: co można zbudować- powierzchnia zabudowy do 25 m2, wysokość do 5 m przy pochyłym dachu. Więc możemy mieć piwnicę (dowolną), parter do 25 m2 i piętro- które przecież może wystawać poza obręb budynku w każdą stronę. Dach może mieć nachylenie 30, a niechby i 10 stopni. Jest łączna powierzchnia użytkowa 40- 60 m2. Przecież to więcej niż zwykłe mieszkanie- a mamy do tego większą niż w bloku piwnicę i kilkaset metrów działki- zazwyczaj w dobrym punkcie dużego miasta, zazwyczaj już zagospodarowanej- po prostu mieszkamy w małym, tanim domu w sadzie w środku miasta. To naprawdę jest zwyczajny luksus dostępny dla każdego.
Jeśli dołożyć do tego dzisiejsze wariackie ceny byle jakich mieszkań- to rada (których chyba za dużo w tym blogu) jeśli masz- sprzedaj mieszkanie, kup ogródek działkowy i zbuduj tam pełen wypas do całorocznego mieszkania- tylko nie zapomnij o mechanicznej wentylacji w na tyle małym budynku. Lub, jeśli masz mieszkanie w dobrym miejscu- wynajmuj je i mieszkaj na działce- jakość życia się natychmiast poprawi. Jeśli myślisz o kredycie- zwłaszcza w obcych walutach- zapomnij- prędzej czy później cię wykończy (w złotówkach prawdopodobnie nie- ale po co ryzykować kompletne bankructwo?)
To naprawdę jest alternatywa i to niezła moim zdaniem- oczywiście- trzeba mieć studnię, bo chyba wszędzie woda jest wyłączana na zimę, itd- ale wolność od państwa i banków jest tego warta.
To co opisałem powyżej nie wymaga praktycznie żadnej papierologii- nie jest potrzebny architekt, konstruktor, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i cała reszta specjalistów od wyciągania kasy za nic (może prosty plan budowy się przyda- architekta można zatrudnić). Potrzebny za to jest zdrowy rozsądek i prawdziwa wiedza budowlana. Formalnie potrzeba jedynie przedstawić dwa rzuty budynku zarządowi ogródków i nie przekroczyć maksymalnych wymiarów- jak komuś będzie naprawdę mało- polecam zakup dwóch sąsiednich działek i połączenie domków stojących przy granicy.

7 komentarzy:

Kot w gołębniku pisze...

Ogródki działkowe zwykle nie mają kompletu mediów. Prąd i wodę pewnie większość ma. Ale o kanalizacji zapomnij. A internet to chyba będziesz musiał mieć z komórki. Ale to nie największe problemy.
Pozwolenie na budowę, to będzie masakra. Otrzymanie go na typowej działce budowlanej to będzie problem a co dopiero tutaj. Choć oczywiście może twój pomysł wypali. Moi teściowie jak się budowali w latach 70 to robili to na terenie klasyfikowanym jako podmokły (choć faktycznie był ok). I z tego powodu urzędniki PRLowskie zabraniały budowania domów dwupiętrowych. Więc obniżyli na parterze nieco sufit i wpisali w plan jako "pomieszczenia gospodarcze" a piętro jako jedyny poziom mieszkalny. I mieszkają tam do dziś.
Polska to niestety chory kraj pod względem budowlanym...

Maczeta Ockhama pisze...

Właśnie wolność jest największą zaletą- tu jest okienko- które wskazuję i naprawdę polecam. Prąd jest praktycznie wszędzie, woda jest chyba przeważnie działkowa- podłej jakości, wyłączana na zimę i w okresowo w czasie suszy (jak teraz)- innych oczywiście nie ma- a ja osobiście mieszkając w mieszkaniu używam komórkowego- bo jest już dobry i tani. Własną studnię można wykopać, szambo czy oczyszczalnię też- zresztą większość domów na przedmieściach ma taką samą infrastrukturę.
Może nie wyraziłem się jasno- zrobię update- to co opisałem NIE WYMAGA ŻADNYCH POZWOLEŃ. Jedynie należy złożyć dowolne (nawet własnoręczny) rzuty budynku z dwóch stron- na dowód, że nie przekracza wymiarów- w zarządzie ogródków.
To nie Polska jest chora- chora jest idea ograniczania własności- która dominuje na całym świecie- i nie zwalczę tego- mogę jedynie wskazywać i polecać furtki, zachęcając ludzi do ignorowania państwa

Kot w gołębniku pisze...

No to się ogólnie z Tobą zgadzam.
Tylko, że ja chciałbym nie przemykać chyłkiem przez życie patrząc na granice wyznaczane przez władze. Chciałbym móc kupić X arów ziemi gdziekolwiek i wybudować dom jaki chcę. A rządowi nic do tego. Zasadniczo tak być powinno i o to walczmy.
Ale poza tym Twoja idea bloga pokazującego luki w rządowej klatce jest świetna. Tylko boję się, że jeśli stanie się popularny, to ktoś z rządu zacznie tu się pojawiać i wykorzystywać informacje do... zamykania luk ;-D

Maczeta Ockhama pisze...

Pewnie, że tak powinno być- i to jest moje motto wiszące po prawej- ale żyjemy na chorym kontynencie i nie widzę możliwości na szybką poprawę sytuacji- więc pokazuję drobne furtki do wolności- a więcej wolności będzie po kryzysie i rozpadzie UE- być może- i to jest ta perspektywa czasu którą opisuję równocześnie- pokolenie. Tematyka i filozofia powoli mi się stabilizuje- stąd drugi jakby wstępniak.
A luki już zamykają- właśnie zmiany w ustawie o broni i amunicji były ostateczną motywacją do rozpoczęcia pisaniny- z czym się nosiłem od dawna. O najlepszych możliwych i legalnych obejściach jednak zwyczajnie nie piszę- zainteresowani- kontakt na maila- i ich nie mam na razie zamiaru publikować.

Anonimowy pisze...

Obecnie mieszkam w takim domku na ROD.Wybrałam taki domek jest owiele lepszy od mieszkania w ciasnym mieszkaniu w bloku,No i wreszcie cala moja pensja nie idzie na opłaty:)Pozdrawiam MARTI

Anonimowy pisze...

Takie pytanie - domek na parterze ma w obrysie 25m2, a piętro oparte na slupach np 50m2 :) razem "skromne" 75m2 z tarasem i ładnymi schodami na tarasie- przeszklonymi by nie wiało... i taka wizja budynku jest całkiem poprawna?

Ścieki to żaden problem- oczyszczalnia , mała w wersji bio lub wc kompostowe. A zużycie prądu - łatwo ograniczyć, AGD pasywne lub mechaniczne. Pompa może być napędzana wiatrakiem-rotor pionowy, podobnie jak pralka. Suszenie - szafka z wieloma otworami i małym "kominem" - stoi na tarasie, kolor czarny- więc jest wszystko. Prasowanie - można robić na różne sposoby, jeden z pomysłów za czasów ZSRR - podłączenie suszarki do prądu z wysoką częstotliwością- szybkie i podobne bardzo skuteczne. Wszystko można rozwiązać bez wielkiej techniki. Pozdrawiam Drwal

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawy blog, muszę zaglądać tu częściej
nieruchomosci